Historie
Reportaże z moich wypraw, opisy podróżniczych przygód, a także portrety interesujących z podróżniczego punktu widzenia ludzi i wydarzeń z różnych zakątków świata.
-
Niezwykły cmentarz pod Bazyliką Świętego Piotra i grób „Dobrego Brata”
Do podziemi zeszliśmy stromymi schodami, niedaleko zakrystii, z lewej strony bazyliki (patrząc od strony placu), blisko miejsca, w którym w czasach starożytnych znajdował się obelisk wytyczający środek cyrku Nerona; następnie pokonaliśmy wąski korytarz w fundamentach bazyliki. Gdy weszliśmy na teren cmentarzyska, naszym oczom ukazała się przestrzeń przypominająca cmentarz w nocy - sklepienie, które było jednocześnie posadzką Grot Watykańskich, miało ciemny kolor. Po obydwu stronach wąskich przejść znajdowały się ściany grobowców ze starożytnymi mozaikami, malowidłami, naczyniami, sarkofagami i innymi pozostałościami po wierzących w życie pozagrobowe Rzymianach.
-
Pociągiem przez Beskidy. Na szlaku Galicyjskiej Kolei Transwersalnej
Od lat nieeksploatowana i pozostawiona działaniu przyrody, a jednocześnie wciąż piękna i zachwycająca; linia nr 104 jest jednym z najbardziej interesujących szlaków kolejowych w naszym kraju. Co takiego jest w tej nieczynnej ale nadal przejezdnej linii, że fascynuje turystów nie tylko z Polski, a bilety na przejazd pociągiem "retro" sprzedają się jak ciepłe bułeczki? Moim zdaniem powody są trzy: historia, galicyjski klimat i zapierające dech w piersiach krajobrazy.
-
Hygge na Wyspach Owczych
Jakiś czas temu przeczytałem artykuł o hygge, sztuce szczęśliwego życia, która rozsławiła na całym świecie Duńczyków. Są oni (zaraz po Finach) najbardziej zadowolonym z życia narodem; podobno cieszą się z małych rzeczy, spędzają czas z rodziną, dbają o otoczenie i wprowadzają do swojej codzienności praktyczny minimalizm. Autorka tekstu nie zostawiła jednak na hygge suchej nitki, sprowadzając to zjawisko do zabiegu marketingowego, mającego sprzedać za wielkie pieniądze coś oczywistego, w dodatku niekoniecznie zgodnego z prawdą. Według autorki, codzienność Duńczyków jest znacznie bardziej nastawiona na konsumpcjonizm, niż nam się wydaje, a hygge to jedynie tani chwyt reklamowy. Nigdy nie mieszkałem w Danii, a moja jedyna styczność z tym krajem to krótka wizyta…
-
Spotkałem Boga w górskiej chacie
Po całym dniu wędrowania i napawania się pięknymi widokami dotarliśmy w końcu na nocleg. Nasze schronisko okazało się małą chatą z piecem i kilkoma piętrowymi łóżkami. Mieliśmy je całe dla siebie, bo właściciel mieszkał obok. Byliśmy wciąż wysoko; do Piwnicznej trzeba było iść jeszcze jakąś godzinę lub dwie. Gdy zapadła noc, zapaliliśmy w piecu, zjedliśmy kolację i zaczęliśmy grać na gitarze, śpiewając nasze ulubione piosenki. Gdy już się „wyszaleliśmy”, zapadła cisza, której nie wiadomo dlaczego nikt nie chciał przerwać ani nową piosenką, ani propozycją gry w mafię. Zamiast tego stało się coś, czego nikt z nas się nie spodziewał.
-
Na Islandii spotkałem mojego Anioła Stróża
Kim był tajemniczy mężczyzna? Przypadkowym przechodniem? Dobrym człowiekiem? Aniołem? Moim Aniołem Stróżem? Tego nie dowiem się nigdy. Z tyłu głowy mam jednak przeczucie, że w tym wszystkim było za dużo składających się w sensowną całość elementów - decyzja o pójściu na mszę, uniknięcie wysokiej kary, tajemniczy mężczyzna w garniturze (nie mam pojęcia, dlaczego wszyscy, którzy spotkali anioły, twierdzą, że widzieli je w garniturze).
-
Kobiety, którymi nikt się nie interesuje
Regularnie dochodzi tam do gwałtów i morderstw kobiet. Ofiar nikt nie szuka, nie prowadzi się statystyk. To nie kraje trzeciego świata, ale jedne z najbogatszych państw Zachodu - Stany Zjednoczone i Kanada. Znanych jest tam wiele przypadków tajemniczych zniknięć indiańskich kobiet; ich ciała znajdowane są po wielu miesiącach - najczęściej przypadkiem - ze śladami brutalnych pobić i seksualnej przemocy. Najgorsza sytuacja panuje na tzw. Autostradzie Łez, biegnącej przez pustkowia Kanady drodze nr 16, na której regularnie dochodzi do porwań.
-
Z wózka inwalidzkiego na dwutysięcznik
Wśród tłumu turystów do wyjścia na szlak przygotowuje się grupa kilkudziesięciu osób. Już na pierwszy rzut oka widać, że to zorganizowana wyprawa - jej uczestnicy dzielą się ekwipunkiem i łykają tabletki z magnezem; ci natomiast, którzy nie mają przydzielonych zadań, po prostu dbają o atmosferę, śpiewając radosne piosenki. Ta niezwykła ekipa jest w posiadaniu trzech przyciągających spojrzenia "urządzeń": aluminiowej lektyki, zakładanego na plecy siedziska oraz plecaka przerobionego na nosidło. Ten niecodzienny sprzęt to nic innego jak środek transportu dla przykutych na co dzień do wózków inwalidzkich Ani, Edyty i Andrzeja.
-
Ludzie, którym wyrosły skrzydła. Historia polskich lotników w Bitwie o Anglię
Lato roku 1939 należało do najpiękniejszych jakie pamiętano. Choć stosunki z Niemcami stawały się coraz bardziej napięte, nic nie wskazywało, że wojna wybuchnie tak nagle i gwałtownie. 1 września Niemcy uderzyły na Polskę z siłą, która zaskoczyła całą Europę. Wojsko Polskie broniło się wyjątkowo długo. Niestety, wobec wojennej machiny niemieckiej Luftwaffe (niem. broń powietrzna) polscy lotnicy byli niemal bezbronni. Mogli tylko z goryczą spoglądać na nowoczesne, niemieckie myśliwce z chowanym podwoziem i zasłoniętą kabiną, czyniące ogromne szkody wśród polskich maszyn. Sytuacja pogorszyła się jeszcze bardziej, kiedy 17 września Polskę zaatakował od wschodu Związek Radziecki. Wobec echa bezowocnych zapewnień Europy o pomocy, po trwającej ponad miesiąc walce, Polska znowu zniknęła z…











