-
Uważność. Sztuka odpoczywania
Nasz świat, a w nim praca i codzienne obowiązki nie dają nam wielu okazji do odpoczynku i regeneracji. Już sam smartfon wystarczająco rozprasza naszą uwagę; do tego dochodzi ciągły pośpiech i chęć maksymalnego wykorzystania czasu. Wielu ludzi nieustannie żyje w permanentnym stresie, a więc stanie, który dawniej towarzyszył naszym przodkom tylko wtedy, kiedy groził im np. atak ze strony drapieżnika. Najgorsze jest to, że jesteśmy do tego przyzwyczajeni, a złe nawyki przenosimy do naszych domów, na weekendowy wypoczynek i na wakacje. Chcemy jak najwięcej zobaczyć, spróbować, zaliczyć. Dajemy się rozpraszać złym newsom i setkom powiadomień. W konsekwencji coraz częściej cierpi nasze zdrowie, towarzyszą nam dziwne, niezdiagnozowane dolegliwości, a nasze doświadczanie…
-
Chodzenie po górach to coś więcej niż sport
Chodzenie po górach to coś więcej niż sport. Aby to poczuć, trzeba wybrać się w góry na kila dni i przenocować w schronisku, pod namiotem lub gołym niebem (ciepłe, czerwcowe noce idealnie się do tego nadają). Każda noc spędzona w górach, szczególnie po męczącej wędrówce, jest jedyna w swoim rodzaju. W niektórych schroniskach i bazach namiotowych - szczególnie w Bieszczadach i Beskidzie Niskim - można doświadczyć wyjątkowej atmosfery. Wieczór, gdy siedzimy przy ognisku, nad nami świecą gwiazdy, a ktoś bierze do ręki gitarę, zostaje w pamięci na bardzo długo.
-
Orla Perć. Podniebny szlak dla odważnych
Na Orlej Perci jest kilka legendarnych miejsc, przez wielu turystów uznawanych za wyjątkowo niebezpieczne i wymagające "aktu odwagi". Ich ocena jest jednak zawsze bardzo subiektywna. Dla mnie najtrudniejszym momentem na Orlej była drabinka nad Kozią Przełęczą, na którą większość turystów nie zwraca uwagi. Z kolei słynny "krok nad przepaścią" - szczelinę na Skrajnej Sieczkowej Przełączce, która podobno wielu osobom mrozi krew w żyłach - ja pokonałem bez trudu. Trzeba było tylko zaufać swoim nogom i zawieszonemu nad szczeliną łańcuchowi. Najprawdopodobniej każdy znajdzie na Orlej Perci własne "newralgiczne miejsca", a ich pokonanie przyniesie dużo radości i satysfakcję.
-
Jak przejść Camino de Santiago i przeżyć?
Camino kojarzy mi się trochę z filmem "Dzień świstaka", w którym główny bohater doświadcza co rano tego, że nowy dzień jest dokładnie taki sam jak poprzedni. Oczywiście na Camino nie jest codziennie tak samo, ale schematy kolejnych dni są bardzo podobne. Może to być nużące i irytujące tym bardziej, że wiąże się to z wysiłkiem fizycznym. Ale czy w życiu codziennym także nie mamy schematów? (…) Nie powiem: "idź, bo to jest fajne". Powiem raczej: "bądź otwarty na to, co przyniesie droga". O pielgrzymowaniu do Santiago de Compostela, pakowaniu plecaka oraz o tym, czy wybrać treki czy sandały, opowiada Szymon Pilarz.
-
Kamil Popławski o nawróceniu i podróży, która zmieniła jego życie
Kiedy jeszcze interesowałem się duchowością Wschodu, często medytowałem. W takich chwilach należy wyciszyć się, odrzucić wszystkie negatywne myśli i skupić się na "tu i teraz". To jednak nie przynosiło takiego efektu, jaki był opisywany przez innych. Jednak zacząłem zdawać sobie sprawę z tego, że istnieje nie tylko taka rzeczywistość, którą widzę i której mogę dotknąć. Wtedy bardzo zapragnąłem dojść do źródła duchowości, źródła dobra, źródła, z którego wychodzi życie. Kontynuowałem tę praktykę i podczas jednej, długiej medytacji w skupieniu na źródle, przez moment, w duchu, zobaczyłem niezwykle świetlistą postać z szeroko otwartymi ramionami. Wiedziałem, że to był Jezus, czułem, że to On, widziałem Jego twarz, choć jakby w ogniu. Serce…
-
Spotkałem Boga w górskiej chacie
Po całym dniu wędrowania i napawania się pięknymi widokami dotarliśmy w końcu na nocleg. Nasze schronisko okazało się małą chatą z piecem i kilkoma piętrowymi łóżkami. Mieliśmy je całe dla siebie, bo właściciel mieszkał obok. Byliśmy wciąż wysoko; do Piwnicznej trzeba było iść jeszcze jakąś godzinę lub dwie. Gdy zapadła noc, zapaliliśmy w piecu, zjedliśmy kolację i zaczęliśmy grać na gitarze, śpiewając nasze ulubione piosenki. Gdy już się „wyszaleliśmy”, zapadła cisza, której nie wiadomo dlaczego nikt nie chciał przerwać ani nową piosenką, ani propozycją gry w mafię. Zamiast tego stało się coś, czego nikt z nas się nie spodziewał.
-
Na Islandii spotkałem mojego Anioła Stróża
Kim był tajemniczy mężczyzna? Przypadkowym przechodniem? Dobrym człowiekiem? Aniołem? Moim Aniołem Stróżem? Tego nie dowiem się nigdy. Z tyłu głowy mam jednak przeczucie, że w tym wszystkim było za dużo składających się w sensowną całość elementów - decyzja o pójściu na mszę, uniknięcie wysokiej kary, tajemniczy mężczyzna w garniturze (nie mam pojęcia, dlaczego wszyscy, którzy spotkali anioły, twierdzą, że widzieli je w garniturze).
-
Z wózka inwalidzkiego na dwutysięcznik
Wśród tłumu turystów do wyjścia na szlak przygotowuje się grupa kilkudziesięciu osób. Już na pierwszy rzut oka widać, że to zorganizowana wyprawa - jej uczestnicy dzielą się ekwipunkiem i łykają tabletki z magnezem; ci natomiast, którzy nie mają przydzielonych zadań, po prostu dbają o atmosferę, śpiewając radosne piosenki. Ta niezwykła ekipa jest w posiadaniu trzech przyciągających spojrzenia "urządzeń": aluminiowej lektyki, zakładanego na plecy siedziska oraz plecaka przerobionego na nosidło. Ten niecodzienny sprzęt to nic innego jak środek transportu dla przykutych na co dzień do wózków inwalidzkich Ani, Edyty i Andrzeja.
-
Planujesz podróż? Nie zapomnij o najważniejszym
Skoro czytasz ten artykuł, planowanie wyjazdów to prawdopodobnie ważny dla ciebie temat. I dobrze, bo podróże bez przemyślanej strategii - szczególnie te dalekie i kosztowne - mogą okazać się niewypałem. Niestety jest jedna rzecz, na którą - planując nasze wojaże - zwracamy uwagę rzadko. Jeśli jesteś ciekaw, co mam na myśli, przeczytaj ten tekst do końca. Zajmie ci to zaledwie kilka minut, a zmieni bardzo wiele.
-
„Bóg całe życie prowadził mnie przez góry”. Jolanta Glapka RSCJ o wierze i alpinizmie
Góry są miejscem natchnienia, dają nadzieję, która uskrzydla, podnosi ku Bogu i uspokaja. Znam świadectwa młodych ludzi, którzy wyruszyli w góry i byli zaskoczeni tym, czego doświadczyli. Mnie Bóg całe życie prowadził przez góry. To one pogłębiały moją więź z Nim. Zawsze tak było i mam nadzieję, że tak zostanie. Kontakt z górami to kontakt z Bogiem. W górskiej ciszy mogę z Nim rozmawiać i porządkować pewne sprawy - o wierze i alpinizmie, paji swojego życia, opowiada siostra Jolanta Glapka RSCJ.