-
Marek Kamiński: po zdobyciu biegunów wiedziałem, że moja droga nie będzie usłana różami
Mówi, że jeśli jesteśmy przebodźcowani, koniecznie powinniśmy znaleźć swoją "mini-pustynię" - jezioro, ławkę w parku, leśną ścieżkę lub choćby krzesło. Podkreśla, że nadzieja jest potężną siłą, ale musimy dać jej przestrzeń, by mogła zadziałać w naszym życiu: "Jeśli jesteśmy napchani tyloma rzeczami, ona nie ma się jak między nie wcisnąć" - wyjaśnia. Przeczytaj wywiad z Markiem Kamińskim, podróżnikiem, który przemierzył świat - z północy na południe, ze wschodu na zachód. W szczerej rozmowie opowiada nie tylko o kolejnej wyprawie na biegun, ale również o trudach i cierpieniach, które nieraz towarzyszyły mu w drodze.
-
Leif Eriksson. Wiking, który wyprzedził Krzysztofa Kolumba
Bez względu na to, czy Eriksson rzeczywiście dopłynął do wybrzeży Nowego Świata, czy nie (wiele wskazuje, że jednak to zrobił), wyobrażenie o dalekich podróżach na początku XI wieku wprawia w zdumienie. Aż trudno uwierzyć, że w czasach, w których kształtowała się nasza państwowość, a będącym pod wpływem kalifatu przodkom Hiszpanów i Portugalczyków nawet nie śniło się o wielkich odkryciach geograficznych, nikomu nieznany żeglarz dopłynął do brzegów Ameryki Północnej. Nic dziwnego, że Leif Eriksson jest dzisiaj dumą Islandczyków.
-
Marek Kamiński: eksploracja to wyzwania; życie jest za krótkie, żeby popełniać błędy
Pytany, dlaczego warto wspinać się na Mount Everest, odpowiada inaczej niż większość: "Słynna odpowiedź na to pytanie brzmi: «dlatego, że jest». Ja jednak wolałbym powiedzieć: «dlatego, że ja jestem». Zamiast bezmyślnie powtarzać frazesy, podejmuję wyzwanie” - mówi Marek Kamiński. Znany podróżnik przemierzył świat nie jeden raz - z północy na południe, z zachodu na wschód. Zatrzymanie go choćby na chwilę graniczy z cudem, ponieważ całe życie jest w drodze. Mimo to udało nam się spotkać w pociągu relacji Kraków-Katowice i porozmawiać o sprawach najważniejszych. Jak podróżnik z podróżnikiem. W drodze.
-
Świat z drona. O technologii, która zbliża do Boga
Piękno natury jest nieśmiertelne i zachwyca niezależenie od perspektywy. Jednak podziwianie przyrody z lotu ptaka potrafi autentycznie zaskoczyć. Już z wysokości kilkudziesięciu metrów można dostrzec subtelne szczegóły, których nie widać z powierzchni ziemi; nagle okazuje się, że faktura znajdujących się wokół pól jest interesująca, kontrast między czerwienią piasku a lazurową wodą dużo bardziej wyraźny, zaś pobliski las przypomina swoim kształtem serce. Uwielbiam odkrywać i fotografować elementy krajobrazu, których piękno do tej pory mogły oglądać tylko ptaki, a każde pozytywne zaskoczenie przynosi autentyczną radość.
-
Na Islandii spotkałem mojego Anioła Stróża
Kim był tajemniczy mężczyzna? Przypadkowym przechodniem? Dobrym człowiekiem? Aniołem? Moim Aniołem Stróżem? Tego nie dowiem się nigdy. Z tyłu głowy mam jednak przeczucie, że w tym wszystkim było za dużo składających się w sensowną całość elementów - decyzja o pójściu na mszę, uniknięcie wysokiej kary, tajemniczy mężczyzna w garniturze (nie mam pojęcia, dlaczego wszyscy, którzy spotkali anioły, twierdzą, że widzieli je w garniturze).
-
Spitsbergen. Życie na końcu świata
Polarnik Piotr Dolnicki opowiada o życiu i pracy w Polskiej Stacji Polarnej im. Stanisława Siedleckiego w Hornsundzie. "Stacja położona jest w południowej części Spitsbergenu, nad Zatoką Białego Niedźwiedzia. Najbliższe miasto - Longyearbyen znajduje się sto kilkadziesiąt kilometrów na północ, w centralnej części wyspy. Niestety, ta odległość jest w niektórych porach roku nie do pokonania. Kiedy jest ciemno, kiedy fiordy są niezamarznięte, a szczeliny w lodowcach otwarte, przejazd skuterem jest niemożliwy. Statki pływają tylko w sezonie. Jedyną, pewną drogą komunikacji jest helikopter, który wzywamy tylko w sytuacjach alarmowych" - mówi naukowiec.














