Historie
Reportaże z moich wypraw, opisy podróżniczych przygód, a także portrety interesujących z podróżniczego punktu widzenia ludzi i wydarzeń z różnych zakątków świata.
-
„Latającym pociągiem” do Czech. Sudecka pętla i Skalne Miasto Adršpach
Dolny Śląsk to prawdopodobnie jedyny obszar w Polsce (może z wyjątkiem aglomeracji warszawskiej), w którym pociągiem dotrzemy niemal do każdej miejscowości. Co więcej, gęsta sieć połączeń kolejowych pozwala robić pętle, a nawet - nie przesiadając się - docierać do atrakcji turystycznych za granicą. Ale czy na pewno pociąg na Dolnym Śląsku jest w stanie zastąpić samochód? Koleją oczywiście nie dotrzemy wszędzie, a potencjalne opóźnienia mogą utrudniać przesiadanie się i docieranie na czas. Ale jeśli tylko jesteśmy w stanie na chwilę zrezygnować z kontroli i elastyczności na rzecz przygody i romantyzmu, podróżowanie pociągiem w tej części Polski będzie strzałem w dziesiątkę.
-
Legendarny ekspres i disco polo w Warsie. Wyprawa na Hel po piwo i zupę rybną
Za Mławą krajobraz robi się pofałdowany, ale pociąg nie wytraca prędkości. Rozpędzony ekspres wbija się między morenowe wzgórza i połyskujące po obydwu stronach polodowcowe jeziora. Pola żółtego rzepaku kontrastują z majową zielenią, a promienie słońca przebijają się przez stalowe chmury, z których jeszcze pół godziny wcześniej padał rzęsisty deszcz. Zamawiam kawę i zajmuję miejsce w prawie pustym wagonie restauracyjnym. Niewiele osób wpadło na tak szalony pomysł, by w chłodny i wietrzny weekend po majówce jechać pociągiem nad morze. Ja zdecydowałem się na to tylko dlatego, że byłem już zmęczony pracą i chciałem przejechać się legendarnym Jantarem.
-
Balonem nad Kapadocją. Wśród wulkanów, winnic i bajkowych kominów
Kapadocja słynie z chrześcijańskich zabytków, miast wtulonych w skalisty krajobraz i wyśmienitej kuchni. Ale tym, co przyniosło jej największą sławę, są balony na gorące powietrze, które przez ponad 250 dni w roku - gdy tylko pozwalają na to warunki pogodowe - tworzą na ziemi i niebie jedyny w swoim rodzaju spektakl. Lot takim balonem to niezapomniana przygoda, która łączy romantyzm z mistycyzmem. W zawieszonej kilometr nad ziemią gondoli miękną nawet najwięksi twardziele, a uczucia zawieszenia w przestrzeni, od której oddziela nas jedynie cienka ściana plecionego kosza, nie da się porównać z niczym innym - podczas lotu balonem dosłownie dotyka się nieba.
-
Pociągiem przez Góry Skaliste. Kanadyjska Kolej Pacyficzna
Kolej Pacyficzna (nazywana też Koleją Transkanadyjską) to jedna z najdłuższych i najpiękniejszych linii kolejowych świata. Poprowadzona od Atlantyku po Pacyfik, zaskakuje zmiennością i różnorodnością krajobrazów, inżynieryjnym rozmachem i romantyzmem, którego próżno szukać w innych pociągach. Linii tej nie są straszne dzikie prerie, mokradła i czterotysięczniki, a przemierzający ją pociąg - choć ma już pół wieku - wciąż zachwyca i przypomina o złotej epoce kolei. Przeczytaj reportaż z mojej podróży Koleją Transkanadyjską.
-
Gorące źródła. Sacrum Islandczyków
Islandia jest wyspą kontrastów. Z jednej strony otacza ją lodowaty ocean, z drugiej - klimat łagodzi zwrotnikowy Golfsztrom. Podobnie jest na lądzie; mimo subpolarnego środowiska i lodowców, tuż pod powierzchnią wyspy wszystko się gotuje (więcej o klimacie Islandii i rządzących nią prawach możecie przeczytać tutaj). Ta niespotykana nigdzie indziej różnorodność ma swoje konsekwencje. Jedną z nich jest bardzo korzystna dla ludzi równowaga, czyniąca życie w trudnych warunkach bardziej znośnym. Warto od tej strony spojrzeć na islandzkie gorące źródła.
-
Mount St. Helens. Gniew zamienionej w górę Indianki
W niedzielny poranek, 18 maja 1980 roku, doszło do największej katastrofy wulkanicznej w historii Stanów Zjednoczonych. Jej siła była 20 tys. razy większa od wybuchu pierwszej, zrzuconej na Hiroszimę bomby atomowej. W wyniku eksplozji góra straciła 400 metrów wysokości, a uwolniona do atmosfery chmura popiołu krążyła w ziemskiej atmosferze przez kolejne 2 tygodnie. Oto historia erupcji Mount St. Helens.
-
Burza nad Wigrami i wysłuchana modlitwa
Jeśli nie możecie sobie wyobrazić jak wygląda "cisza przed burzą", mogę wam o niej opowiedzieć w najdrobniejszych szczegółach. Nagle wiatr ucicha, a powierzchnia jeziora staje się gładka jak szkło (nie ma na niej nawet najmniejszej fali). Ptaki przestają śpiewać i zapada grobowa cisza, przerywana jedynie przez grzmoty. Z ostatniej wolnej od chmur części nieba przebijają się zuchwałe promienie słońca, jakby chciały pokazać, że mimo beznadziejnej sytuacji, w jakiej się znaleźliście, jest gdzieś bezpiecznie i pogodnie.
-
Leif Eriksson. Wiking, który wyprzedził Krzysztofa Kolumba
Bez względu na to, czy Eriksson rzeczywiście dopłynął do wybrzeży Nowego Świata, czy nie (wiele wskazuje, że jednak to zrobił), wyobrażenie o dalekich podróżach na początku XI wieku wprawia w zdumienie. Aż trudno uwierzyć, że w czasach, w których kształtowała się nasza państwowość, a będącym pod wpływem kalifatu przodkom Hiszpanów i Portugalczyków nawet nie śniło się o wielkich odkryciach geograficznych, nikomu nieznany żeglarz dopłynął do brzegów Ameryki Północnej. Nic dziwnego, że Leif Eriksson jest dzisiaj dumą Islandczyków.
-
Wojna Whiskey. Najbardziej absurdalny konflikt świata?
Jest osamotniona i niezamieszkana; z daleka wygląda jak kawałek skały wystający z lodowatych wód Cieśniny Kennedy’ego - wąskiego przesmyku między Grenlandią i leżącą na północny zachód Wyspą Ellesmere’a. Chociaż geograficznie należy do Ameryki Północnej, jej polityczna przynależność jest skomplikowana, a toczący się o nią spór trudno porównać z jakimkolwiek innym konfliktem. Mowa o Wyspie Hansa, odkrytym w 1871 roku skrawku lądu o powierzchni nieco ponad jednego kilometra kwadratowego, do którego roszczą sobie prawo dwa państwa i - trzeba przyznać - robią to w ogniście wyrafinowany sposób; od 1984 roku żołnierze kanadyjskiej i duńskiej armii, aby zamanifestować wrogom swoje prawo do wyspy, zostawiają na niej… narodowy alkohol.
-
O tym, jak z Roxette przejechałem Stany Zjednoczone
W czasie podróży po Kanadzie i USA już kilka razy przekonałem się, jak piękne potrafią być wschody i zachody słońca nad Ameryką Północną. Jednak tamtego dnia niebo zamieniło się w olbrzymi, trójwymiarowy ekran, a „wyświetlany” na nim obraz przypominał niekończący się teledysk, idealnie pasujący do słuchanej przez nas muzyki. To był totalny odlot. Rankiem niebo powitało nas świeżym błękitem i bielą oświetlonych słońcem cumulusów; po południu zaskoczyło chmurami czarnymi jak smoła i błyskawicami przypominającymi o potędze natury, a wieczorem zachwyciło feerią wszystkich odcieni czerwieni. Kiedy zapadła noc, nad autostradą rozbłysły gwiazdy i księżyc, odbijające się w tafli rozlanej na wiele kilometrów Missisipi.












