O

Ogień, woda, ziemia, powietrze. Podsumowanie roku 2022

Czy jest sens publikować podsumowanie starego roku dwa tygodnie później niż inni, kiedy nowy rok zdążył już rozkręcić się na dobre? Z punktu widzenia PR to fatalne zagranie, ale zaryzykuję.

Zdjęcie główne: archiwum autora

Dlaczego w podsumowuję 2022 rok z poślizgiem? Po pierwsze dlatego, by udowodnić sobie, że to ja mam kontrolę nad blogiem i mediami społecznościowymi, a nie one nade mną i kiedy nie mam siły ani ochoty dbać o Instagram, nie nie muszę tego robić i po drugie, by nie pozbawiać się okazji do wdzięczności, o którą ostatnio i tak muszę starać się bardziej niż zwykle. Nie przedłużając, zapraszam na spóźnione podsumowanie roku 2022. Tym razem w kluczu czterech żywiołów.

Ogień 🔥

Dziękuję za Paschał, który rozświetlił najważniejszą noc w roku. Niech jego światło zawsze rozprasza ciemność i przynosi pokój. Tak jak na liturgii paschalnej w bazylice dominikanów.

Dziękuję za saunowanie. Za każdym razem, gdy wchodziłem do rozgrzanej sauny, problemy zostawały na zewnątrz. Dziękuję za ciepło z rozgrzanego pieca, które otulało ciało i przynosiło ulgę spiętym plecom.

Dziękuję za zachody słońca, które rozpalały niebo do czerwoności. Dziękuję za zachodzące słońce, które widziałem z samolotu lecącego z Edynburga do Krakowa. Ten widok zapamiętam na bardzo długo.

Dziękuję za ogniska, które w jesienne wieczory ogrzewały zmarznięte dłonie i pozwalały przygotować posiłek.

Dziękuję za ogień, który rozpalił Coldplay na Wembley. Choć wolę „stary” Coldplay, ten sprzed „Everyday Life”, fajnie było usłyszeć go na żywo.

Woda 💧

Dziękuję za kolory tatrzańskich jezior. Lazurowa woda Stawu Kieżmarskiego jest tak obłędna, że chorwackie morze się przy niej schować.

Dziękuję za orzeźwiającą wodę w szkockich strumieniach. Po zanurzeniu się w lodowatej wodzie od razu wracała chęć życia i wędrowania.

Dziękuję za morsowanie na Kryspinowie, po którym czułem się dziesięć lat młodszy.

Ziemia 🏔️

Dziękuję za góry – Tatry, Pieniny, Bieszczady, Beskid Niski i Beskid Wyspowy. Dziękuję za zdobyte w tym roku szczyty. Dziękuję za zimowe przejście Czerwonych Wierchów, nocne wędrówki po Beskidach i jesień w Bieszczadach.

Dziękuję za błękitne niebo w Norwegii i wschód słońca na Preikestolen. Dziękuję, że starczyło mi odwagi, by spojrzeć w dół. Dziękuję za piękno fiordów i przestrzeń. Dziękuję za gotowaną kukurydzę, która ratowała życie, gdy norweska inflacja przechodziła z kłusu w galop.

Dziękuję, że w końcu udało mi się odwiedzić Szkocję. Dziękuję za tajemniczy klimat Ukrytej Doliny, zieleń szkockich łąk i wrzosy na Skye. Dziękuję za Cairngorm i wędrówkę jego skalistym grzbietem.

Dziękuję za Londyn i spacer nad Tamizą. Dziękuję za piękno Kew i egzotyczne rośliny w wiktoriańskich szklarniach. Dziękuję za londyńskie muzea i klimatyczne metro. Dziękuję, że zobaczyłem Stonehenge.

Dziękuję za łąki pełne storczyków i odpoczynek w hamaku. Dziękuję za uważność i kontemplowanie przyrody. Dziękuję za to, co pierwotne, dzikie, surowe i piękne.

Powietrze 🪶

Dziękuję, że w czasie startów wciąż czuję się jak małe dziecko.

Dziękuję za wiatr i letnie burze. Dziękuję za widok z drona i za to, że nawet gdy wokół jest ciemno i szaro, gdzieś i tak świeci słońce.


Ostatecznie dobrze zrobiłem, podsumowując stary rok już po świąteczno-noworocznej gorączce, kiedy plany i postanowienia już zdążyły zderzyć się z rzeczywistością. Może teraz będzie łatwiej wejść w nowy rok i przetrwać podobno najbardziej depresyjny tydzień w roku. Witaj roku 2023.

CategoriesLifestyle
Piotr Kosiarski

Kiedyś pracowałem jako pilot wycieczek, dziś jestem dziennikarzem, a moją największą pasją jest podróżowanie. To ono sprawia mi frajdę i mobilizuje do pisania. Uważam, że rzeczy materialne starzeją się i tracą na wartości, a radość z podróżowania jest ponadczasowa i bezcenna. Moim ulubionym kierunkiem jest północ, a dokładniej wszystko „w górę” od pięćdziesiątego równoleżnika. Od miast wolę naturę, najlepiej oglądaną z okna pociągu.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *