C

Czerwone Wierchy. Dla laików i ambitnych

Czerwone Wierchy to jedno z najpiękniejszych miejsc w Tatrach. Kilkugodzinna wędrówka przez ten wyjątkowy masyw dostarczy niezapomnianych wrażeń zarówno wprawionym turystom, jak i amatorom górskich wypraw.

Zdjęcie główne: Piotr Kosiarski

Czerwone Wierchy to masyw górski składający się z czterech szczytów, położonych między turniami Tatr Wysokich, a wapiennymi wypiętrzeniami Tatr Zachodnich. Są to (od wschodu): Kopa Kondracka (2005 m n. p. m.), Krzesanica (2122 m n. p. m.), Małołączniak (2096 m n. p. m.) oraz Ciemniak (2096 m n. p. m.). Wzniesienia te są niemal w całości pokryte niezwykłym gatunkiem trawy, który w okresie jesiennym zaczyna przybierać czerwonawe zabarwienie. Oświetlone przez zachodzące słońce szczyty Czerwonych Wierchów wyglądają wtedy niezwykle zjawiskowo.

Dlaczego Czerwone Wierchy?

Każdy kto choć raz odwiedził to wyjątkowe miejsce, prędzej czy później będzie chciał do niego powrócić. Niezapomniane widoki, odosobnienie i stosunkowo mała ilość turystów sprawiają, że wędrówka przez Czerwone Wierchy może dostarczyć niezwykłych wrażeń. Przy odrobienie szczęścia uda się nawet spotkać mieszkańców tego wyjątkowego masywu.

Ważnym atutem Czerwonych Wierchów jest ich zróżnicowana budowa geologiczna. Ponieważ są łącznikiem między dwiema zupełnie odmiennymi grupami górskimi – granitowymi Tatrami Wysokimi na Wschodzie oraz zbudowanymi ze skał wapiennych Tatrami Zachodnimi – mają coś wspólnego tak z jednej, jak i z drugiej. Ich sekret kryje się w wapiennym trzonie, skrywanym pod twardą pokrywą granitów. Właśnie ten wapienny trzon przesądził o ukształtowaniu się tajemnicy Czerwonych Wierchów – kryjącego się w ich wnętrzu kompleksu jaskiń. Największego w Polsce.

Kiedy wędrować?

Najlepszym czasem na wędrówkę przez Czerwone Wierchy jest przełom lata i jesieni. W góry wybiera się wtedy zdecydowanie mniej turystów, a dzień jest na tyle długi, że można pozwolić sobie na wędrowanie bez ograniczeń. Jeśli tylko uda się „wstrzelić” w dobrą pogodę, może czekać nas naprawdę niezapomniane przeżycie.

Skąd dokąd?

Ze względów logistycznych wędrówkę najlepiej rozpocząć w Dolinie Kościeliskiej. Można tam dotrzeć busem z Zakopanego, niemal o każdej porze dnia. Po około 3-godzinnym marszu dotrzemy do pierwszego szczytu – Ciemniaka. Jest on najbardziej skalisty i „niegościnny” z Czerwonych Wierchów. Z tego powodu, na Ciemniaku należy zachować szczególną ostrożność. Zimą z jego stromych stoków mogą schodzić lawiny. Kierując się czerwonym szlakiem na wschód, dotrzemy do pozostałych szczytów masywu: Małołączniaka, Krzesanicy (najwyższej z całej czwórki) oraz Kopy Kondrackiej. Jeśli starczy nam sił, w drodze do Kuźnic można również „zahaczyć” o Giewont oraz schronisko na Hali Kondratowej, gdzie warto spróbować genialnej szarlotki.

Jak się przygotować do wędrówki?

Wyprawę na Czerwone Wierchy warto zaplanować wcześnie rano. Choć szczyty te na mapie wyglądają niepozornie, wędrówka przez ich wzniesienia może być uciążliwa, zwłaszcza dla amatorów. Kiedy zmęczenie i upał dadzą się we znaki, „czasówki” mogą się niespodziewanie wydłużyć. Dlatego dobra mapa i latarka (najlepiej czołówka) powinny obowiązkowo znaleźć się w naszym ekwipunku. Nie wolno również zapomnieć o zapasie wody, ponieważ na Czerwonych Wierchach nie ma strumieni, które mogłyby uzupełnić jej zapas. Warto zabrać ze sobą również nakrycie głowy i coś ciepłego, ponieważ nawet latem „na górze” może wiać chłodny wiatr.

Wędrówkę przez Czerwone Wierchy, nawet jeśli jest męcząca i wymaga przygotowania, można polecić amatorom. Brak stromych podejść i niebezpiecznych miejsc (o ile trzymamy się szlaku) sprawia, że masyw ten jest wyjątkowo przyjazny.

Oczywiście, nawet tam przyda się minimum rozwagi i zdrowego rozsądku.

Tekst pierwotnie ukazał się na portalu DEON.pl

CategoriesPodróże
Piotr Kosiarski

Kiedyś pracowałem jako pilot wycieczek, dziś jestem dziennikarzem, a moją największą pasją jest podróżowanie. To ono sprawia mi frajdę i mobilizuje do pisania. Uważam, że rzeczy materialne starzeją się i tracą na wartości, a radość z podróżowania jest ponadczasowa i bezcenna. Moim ulubionym kierunkiem jest północ, a dokładniej wszystko „w górę” od pięćdziesiątego równoleżnika. Od miast wolę naturę, najlepiej oglądaną z okna pociągu.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *