Biblijna historia uczy nas, by dobre doświadczenia zabierać w „doliny”, tam, gdzie często brakuje nadziei i motywacji. W nasze małe i wielkie kryzysy.
Zdjęcie główne: lucas Favre / Unsplash
Bóg lubi góry. W Starym i Nowym Testamencie w górach działy się najważniejsze wydarzenia w historii zbawienia. Na wulkanicznym masywie Ararat zatrzymała się arka, gdy wody potopu zaczęły opadać; wzgórze Moria było świadkiem ofiary Abrahama; na szczycie Synaj Jahwe przekazał Izraelowi swoje przykazania; w kazaniu „na górze” Jezus dał ludziom osiem błogosławieństw; na Górze Oliwnej Syn Boży modlił się przed męką, a na Kalwarii zostały odkupione grzechy całego świata. Na każdym z tych szczytów wydarzyło się coś, co miało znaczenie dla relacji między Bogiem a człowiekiem.
Przemienienie Pańskie, jedno z najważniejszych wydarzeń w życiu Jezusa i cud, który dokonał się w obecności trzech apostołów, również wydarzyło się na górze – osamotnionym wzniesieniu w Galilei noszącym nazwę Tabor.
Czego uczy nas Tabor?
Tabor – po hebrajsku Har Tawor (הר תבור) i arabsku Dżabal at-Tur (جبل الطور) – oznacza „wysoki szczyt”; wznosi się on na prawie sześćset metrów nad poziomem morza i majestatycznie góruje nad równiną. Bóg uwielbia takie góry – odosobnione i trudno dostępne, wymagające wyjścia ze strefy komfortu.
W czasach Jezusa ludzie nie chodzili w góry dla przyjemności.
„Jezus wziął z sobą Piotra, Jakuba i brata jego, Jana, zaprowadził ich na górę wysoką, osobno. Tam przemienił się wobec nich: Twarz Jego zajaśniała jak słońce, odzienie zaś stało się białe jak światło” (Mt 17,1–2).
W czasach Jezusa ludzie nie chodzili w góry dla przyjemności. Myślę, że gdy apostołowie wspinali się na Tabor, dwoili się i troili, by zrozumieć, dlaczego Jezus ich tam zabiera. Musieli się bardzo zdziwić, gdy Zbawiciel ukazał się im w jaśniejącej postaci. Zrozumieli wtedy, że doliny, chociaż wygodne i bezpieczne, nie dają szansy spojrzeć na rzeczywistość z innej perspektywy. Ich zdumienie szybko przerodziło się w zachwyt.
„Panie, dobrze, że tu jesteśmy; jeśli chcesz, postawię tu trzy namioty: jeden dla Ciebie, jeden dla Mojżesza i jeden dla Eliasza” (Mt 17,4).
Każdy z nas ma swoje „góry Tabor”. Dla jednych będzie to czas spędzony z najbliższymi, dla innych – realizowanie życiowej pasji; coś, co pozwala nam się „przemieniać”, a więc być bardziej i pełniej.
Ludzie od zawsze szukali w górach Boskiego pierwiastka. Klasztory, pustelnie, miejsca, w których rozwijała się duchowość, nie powstawały na nizinach, ale na górskich szczytach.
Na pewno każdy doświadczył czegoś takiego w swoim życiu – chwil pełnych wewnętrznej radości i poczucia, że jest się we właściwym miejscu i we właściwym czasie. Ja bardzo często odkrywam coś takiego w górach.
W czasie górskiej wędrówki nie tylko można się odprężyć i wyciszyć. Piękno i surowość górskiego krajobrazu jak mało która rzecz na świecie utwierdza mnie w przekonaniu, że jestem tylko pyłkiem wobec sił natury i potęgi górskich szczytów. Jednak nawet góry „topnieją jak wosk przed obliczem Pana, przed obliczem Władcy wszystkiej ziemi” (Ps 97,5).
Ludzie od zawsze szukali w górach Boskiego pierwiastka. Klasztory, pustelnie, miejsca, w których rozwijała się duchowość, nie powstawały na nizinach, ale na górskich szczytach, często w skrajnie niesprzyjających warunkach, zawieszone między niebem i ziemią, z dala od rutyny i daleko poza strefą komfortu. Ksiądz Roman Rogowski w „Mistyce gór” pisze, że góry są „ikoną Boga i sakramentem Najwyższego”. Nie można tego lepiej ująć!
Gdy już odkryjesz swoją górę Tabor
Chwile radości i spełnienia nie są po to, by zachowywać je dla siebie. Jeśli w twoim życiu jest coś, co naprawdę cię pociąga, sprawia, że puls przyśpiesza, a serce bije szybciej, pokaż to innym. Wokół ciebie jest więcej pogrążonych w mroku ludzi, niż się wydaje. Może twoja „góra Tabor” sprawi, że ktoś inny też się „przemieni”? Piotr nie chciał schodzić. Najchętniej zostałby z przemienionym Jezusem i nie myślał o sprawach, które zostały na dole. Nie o to jednak chodzi Bogu.
Biblijna historia o przemienieniu na górze Tabor uczy nas, by dobre doświadczenia zabierać w doliny naszej codzienności, zapamiętywać i dzielić się nimi z innymi.
Góra Tabor była jednym z ostatnich przystanków Jezusa przed Jerozolimą. Po chwale, jakiej doświadczyli apostołowie w obecności przemienionego Chrystusa, miało nadejść coś zupełnie innego. Przemienienie Pańskie było po to, by umocnić uczniów przed uniżeniem i upokorzeniem, jakiego miał doświadczyć Jezus. Nasze „góry Tabor” też nie trwają wiecznie. Jeśli właśnie doświadczasz czegoś pozytywnego, dobrze to zapamiętaj. Gdy pojawi się kryzys – a pojawi się prędzej czy później – będziesz wiedział, że i on kiedyś się skończy.
Biblijna historia o przemienieniu na górze Tabor uczy nas, by dobre doświadczenia zabierać w doliny naszej codzienności, zapamiętywać i dzielić się nimi z innymi. Wtedy to, czemu oddajemy nasze serce, przestanie być chwilową przyjemnością, stając się czymś niosącym nadzieję innym, jednocześnie umacniając nas samych.
Tekst pierwotnie ukazał się na portalu DEON.pl