W

Wiking, który wyprzedził Kolumba

Kościół Hallgrímskirkja to obowiązkowy punkt w czasie zwiedzania Reykjaviku; jednak każdy, kto stanie przed świątynią, zwraca uwagę na na jeszcze jeden obiekt – pomnik muskularnego wikinga. Kim jest mężczyzna, którego statua jest dzisiaj dumą Islandczyków?

Zdjęcie główne: Tim Foster / Unsplash

Leif Eriksson. Słynny wiking, który z dużym prawdopodobieństwem wyprzedził Krzysztofa Kolumba i dopłynął do wybrzeży Ameryki Północnej pięć wieków przed włoskim żeglarzem. Chodzisz trudno przyznać, że Eriksson odkrył Amerykę dla zachodniego świata, to bezsprzecznie jest on pionierem dalekich, zamorskich podróży.

Wbrew obecnemu w kulturze obrazowi wikingów, Leif Eriksson nie był dzikim, żądnym krwi barbarzyńcą, który tępił chrześcijan i sypiał w trójkątach. Mało tego, sam przyjął chrześcijaństwo, jeszcze przed wyruszeniem w zamorską podróż.

O tym, że Eriksson faktycznie mógł dopłynąć do Ameryki przed Kolumbem, świadczą dwa źródła – ślady archeologiczne (pozostałości normandzkiej osady w Nowej Fundlandii) i skandynawskie sagi.

Pierwszy Amerykę Północną miał zobaczyć Bjarni Herjólfsson; to dzięki niemu Eriksson wypłynął na nieznane wody. Według Sagi o Grenlandczykach, pierwszym lądem, na którym miał stanąć żeglarz, była Ziemia Baffina; mężczyzna nazwał ją Helluland – Kraina Kamieni. Eriksson miał następnie dopłynąć do lądu z piaszczystymi plażami i gęstymi lasami, któremu nadał nazwę Markland – Kraina Lasów (najprawdopodobniej był to Labrador). Miejsce to było obfite w zwierzynę i nadawało się do zamieszkania. Nic więc dziwnego, że żeglarze wybudowali na wybrzeżu kilka domów. Mało tego, jeden z wikingów miał znaleźć winogrona, a Eriksson – nazwać tę ziemię Winlandią. Kwestią sporną pozostaje to, czy Winladia rzeczywiście leżała na obszarze Labradoru; na tych szerokościach geograficznych winogrona nie występują. Możliwe więc, że Wikingowie popłynęli dalej na południe, poniżej ujścia Rzeki Świętego Wawrzyńca.

Bez względu na to czy Eriksson rzeczywiście dopłynął do wybrzeży Nowego Świata, czy nie (wiele wskazuje, że jednak to zrobił), wyobrażenie o dalekich podróżach na początku XI wieku wprawia w zdumienie.

Niezwykle interesujące musiało być spotkanie żeglarzy z tubylcami; wikingowie podobno nazwali ich Skrealingami. Początkowo byli oni przyjaźnie nastawieni. Problemy miały pojawić się później; w ich konsekwencji Normanowie zmuszeni byli opuścić Winladię, nie mogąc rywalizować z liczniejszymi plemionami. Należy pamiętać, że w przeciwieństwie do hiszpańskich kolonizatorów, pobratymcy Erikssona nie mieli broni palnej, która pięć wieków później przesądziła o zwycięstwie Europejczyków.

Bez względu na to czy Eriksson rzeczywiście dopłynął do wybrzeży Nowego Świata, czy nie (wiele wskazuje, że jednak to zrobił), wyobrażenie o dalekich podróżach na początku XI wieku wprawia w zdumienie. Aż trudno uwierzyć, że w czasach, w których kształtowała się nasza państwowość, a będącym pod wpływem kalifatu przodkom Hiszpanów i Portugalczyków nawet nie śniło się o wielkich odkryciach geograficznych, nikomu nieznany żeglarz dopłynął do brzegów Ameryki Północnej. Nic dziwnego, że Leif Eriksson jest dzisiaj dumą Islandczyków.

Zobacz film z mojej podróży na Islandię:

CategoriesPodróże
Piotr Kosiarski

Kiedyś pracowałem jako pilot wycieczek, dziś jestem dziennikarzem, a moją największą pasją jest podróżowanie. To ono sprawia mi frajdę i mobilizuje do pisania. Uważam, że rzeczy materialne starzeją się i tracą na wartości, a radość z podróżowania jest ponadczasowa i bezcenna. Moim ulubionym kierunkiem jest północ, a dokładniej wszystko „w górę” od pięćdziesiątego równoleżnika. Od miast wolę naturę, najlepiej oglądaną z okna pociągu.

  1. Kuba says:

    Przeciekawe nowiny opisałeś.
    W czasach, kiedy Wikingowie sobie pływali po północnym Atlantyku był nieco cieplejszy klimat, jak teraz, więc było wielce prawdopodobne uprawianie winogron na tej szerokości geograficznej. 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *