L

Ludzie, którym wyrosły skrzydła

W rocznicę rozpoczęcia Bitwy o Anglię warto przyjrzeć się bliżej niezwykłej historii, o której niemal na pewno nie słyszeliście w szkole. Historii, która – można powiedzieć – rozgrywała się w dwóch miejscach – z jednej strony wysoko w przestworzach, z drugiej natomiast głęboko w ludzkich sercach. W sercach polskich lotników.

Zdjęcie główne: domena publiczna

Zauważyć można ostatnio wzrost zainteresowania lotnictwem. Świadczą o tym chociażby organizowane kilka razy w roku, w różnych częściach Polski pikniki lotnicze. Spoglądając na zafascynowanych lataniem ludzi, podziwiając powietrzne akrobacje pilotów, trudno nie odnieść wrażenia, że latanie ma w sobie coś wyjątkowego. Możliwość wzbicia się w powietrze, podziwianie świata z innej, niecodziennej perspektywy, już od samego początku wzbudzało w ludziach najbardziej romantyczne doznania.

W rocznicę rozpoczęcia Bitwy o Anglię warto przyjrzeć się bliżej pewnej niezwykłej historii, o której niemal na pewno nie słyszeliście w szkole. Historii, która – można powiedzieć – rozgrywała się w dwóch miejscach – z jednej strony wysoko w przestworzach, z drugiej natomiast głęboko w ludzkich sercach. W sercach polskich lotników.

Jak to jest mieć skrzydła?

Odzyskanie przez Polskę niepodległości w 1918 roku było wydarzeniem wyjątkowym. To, że po 123 latach niewoli Rzeczpospolita znów pojawiła się na mapie Europy, było przez wielu uważane za cud, szansa, którą można otrzymać tylko jeden raz i która już nigdy więcej się nie powtórzy.

Trudno opisać odczucia towarzyszące młodym Polakom, którzy świadomi dokonujących się zmian, wkraczali w dorosłe życie. Jednego możemy być pewni: towarzyszyła im zakorzeniona w sercach miłość do Ojczyzny i gotowość oddania za nią życia. Ponad wiek niewoli wystarczył, aby zaszczepić w sercach kilku pokoleń Polaków nie tylko patriotyzm, ale również umiłowanie wolności, zdecydowanie przewyższające ówczesną, europejską „normę”.

Początek XX wieku był jednak czasem nie tylko politycznych przemian. W okresie tym bardzo dynamicznie postępował rozwój myśli technicznej, która w Polsce postrzegana była nieco inaczej niż w innych częściach Europy, zwłaszcza w Wielkiej Brytanii. Dla Polaków rozwój techniki nie wiązał się jedynie z koniecznością postępu. Był szansą na podźwignięcie się z ruin, jakie pozostawiły po sobie wiek niewoli oraz I wojna światowa. Ikoną postępu było w tych czasach bez wątpienia latanie.

Nie będzie dużej przesady w stwierdzeniu, że prawie każdy młody chłopak w przedwojennej Polsce spoglądał z podziwem w niebo. Możliwość wzbicia się w przestworza budziła wśród młodzieży pragnienie tak wielkie, że nie można było się mu oprzeć.

Trudno stwierdzić, dlaczego tak było. Samoloty bez wątpienia nasuwały skojarzenia związane z przyszłością i postępem. Z drugiej jednak strony, możliwość oderwania się od ziemi, zrobienia czegoś co do tej pory mogły robić tylko ptaki, kojarzona była z romantycznym pragnieniem odkrywania tego co nieznane. Nic więc dziwnego, że kiedy wielu młodych Polaków stawało przed obowiązkiem odbycia służby wojskowej, często postanawiali oni spróbować swoich sił właśnie w lotnictwie (Adam Zamoyski, Orły nad Europą).

Wrześniowa klęska

Lato roku 1939 należało do najpiękniejszych jakie pamiętano. Choć stosunki z Niemcami stawały się coraz bardziej napięte, nic nie wskazywało, że wojna wybuchnie tak nagle i gwałtownie. 1 września Niemcy uderzyły na Polskę z siłą, która zaskoczyła całą Europę. Wojsko Polskie broniło się wyjątkowo długo. Niestety, wobec wojennej machiny niemieckiej Luftwaffe (pol. broń powietrzna) polscy lotnicy byli niemal bezbronni. Mogli tylko z goryczą spoglądać na nowoczesne, niemieckie myśliwce z chowanym podwoziem i zasłoniętą kabiną, czyniące ogromne szkody wśród polskich maszyn (Adam Zamoyski, Orły nad Europą).

Sytuacja pogorszyła się jeszcze bardziej, kiedy 17 września Polskę zaatakował od wschodu Związek Radziecki. Wobec echa bezowocnych zapewnień Europy o pomocy, po trwającej ponad miesiąc walce, Polska znowu zniknęła z mapy świata. Choć wolnością cieszyła się jedynie dwadzieścia lat w zupełności wystarczyło to, aby zaszczepić w Polakach tak wielkie pragnienie walki, że niemiecki agresor już wkrótce miał odczuć smak polskiej zemsty.

Chociaż II Rzeczypospolita administracyjnie zniknęła z mapy Europy, państwo polskie istniało nadal. Polski rząd został ewakuowany, a Siły Zbrojne otrzymały rozkaz przegrupowania się i udania do Francji, by walczyć na innych europejskich frontach. Problem polegał jednak na tym, że między dawnym obszarem II RP, a Francją znajdowały się Niemcy. Aby je ominąć trzeba było udać się albo na północ i dalej na zachód przez Szwecję, Norwegię i Wielką Brytanię, albo na południe, przez Rumunię, Bałkany i Morze Śródziemne. Zdecydowana większość żołnierzy wybrała drugi wariant. Wśród nich były również tysiące lotników.

Rozpoczął się słynny exodus Wojska Polskiego. We współpracy z Polskim Rządem na uchodźstwie przeprowadzono zorganizowaną akcję przetransportowania tysięcy polskich żołnierzy na zachód Europy. Niestety, Francja wcale nie okazała się ostatecznym celem Polaków. Po trwającej niespełna tydzień kampanii Francja się poddała. Zarówno Polski Rząd jak i żołnierze znowu musieli uciekać, tym razem na północ, do Wielkiej Brytanii. To właśnie tam miała rozegrać się największa walka powietrzna w historii Europy – Bitwa o Anglię. Nikt jeszcze wtedy nie spodziewał się jednak, że to właśnie polscy lotnicy – uciekinierzy z zajętego przez wroga kraju – odegrają w tej bitwie znaczącą rolę (Lynne Olson, Stanley Cloud, Sprawa honoru. Dywizjon 303 Kościuszkowski).

Przed bitwą

Brytyjczycy przyjęli Polaków dość chłodno. Anglikom nie chciało się mieścić w głowie, że armia która dopiero co straciła ojczyznę ma w sobie jeszcze na tyle sił by walczyć w obronie obcego kraju (Adam Zamoyski, Orły nad Europą). Tymczasem, chociaż polscy lotnicy nienawidzili Niemców, chodziło im nie tyle o samo ich pokonanie, ile właśnie o odzyskanie utraconego kraju. Po prostu doskonale zdawali sobie sprawę, że nie będą mogli tego dokonać inaczej, niż walcząc u boku sprzymierzeńców.

Polacy początkowo obawiali się jednak, że po Francuskiej porażce Wielka Brytania szybko podzieli los swojego południowego sąsiada. Anglicy okazali się na szczęście znacznie bliżsi Polakom niż Francuzi. Nie mieli wcale zamiaru poddać się Niemcom bez zaciętej walki. Nic więc dziwnego, że kiedy tylko polscy piloci otrzymali brytyjskie samoloty, rozpoczęli zażartą walkę z Luftwaffe.

Wielkie zwycięstwo…

W nowoczesnych myśliwcach polski pilot czuł się jak ryba w wodzie. Na najważniejszą uwagę zasługiwał jednak fakt, że Polacy w końcu byli pozbawieni ograniczeń, które we wrześniu 1939 roku wymuszały na nich przestarzałe maszyny. Nagle polscy piloci zaczęli odnosić sukcesy, które zaskakiwały nawet samych Anglików. Kiedy zakończyła się Bitwa o Anglię, na 2927 zestrzelonych na pewno, niemieckich samolotów, aż 203 (ponad 7,5%) stanowiły strącenia Polaków. Rekordzistą był słynny Dywizjon 303, którego zestrzelenia stanowiły trzykrotną średnią RAF, przy jednej trzeciej strat (Adam Zamoyski, Orły nad Europą).

Polacy stali się w Wielkiej Brytanii bardzo popularni. Traktowani byli z podziwem i szacunkiem, nie tylko za swoje osiągnięcia w walce, ale również ze względu na pochodzenie i romantyzm jaki się z nimi wiązał. Warto zatem pamiętać, że w Wielkiej Brytanii panowało kiedyś przekonanie, że polski lotnik jest kimś kogo można podziwiać i naśladować.

…i tragiczna porażka

Sytuacja radykalnie się zmieniła po nieoczekiwanym ataku Niemiec na ZSRR. Związek Radziecki, największy po hitlerowskiej III Rzeszy wróg Polaków, nagle stał się sprzymierzeńcem Stanów Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii. Polacy zaś zaczęli być coraz bardziej niewygodni. Po spotkaniach Wielkiej Trójki (Roosvelta, Churchilla i Stalina) w Teheranie i Jałcie stało się jasne, że konfliktu z Niemcami nie uda się rozwiązać bez szkody dla Polaków. Polscy lotnicy, którzy tak zażarcie bronili Europy przed niemiecką inwazją nagle stali się… niechciani. Sytuację tą jeszcze bardziej pogłębiła tajemnicza śmierć Władysława Sikorskiego – jedynego człowieka ze zdaniem którego liczył się Zachód. Wkrótce Polski Rząd na uchodźstwie, a także stacjonujące w Wielkiej Brytanii Siły Zbrojne zostały rozwiązane.

Polacy, choć włożyli najwięcej wysiłku w walkę z III Rzeszą, najbardziej ucierpieli na decyzjach Wielkiej Trójki. Polska, ze zmienionymi granicami, komunistyczną władzą, odarta z honoru, narodowej dumy i tradycji, a także pozbawiona zamordowanej w Katyniu elity, miała zostać włączona do państw bloku wschodniego. Wielu polskich żołnierzy, w tym także lotników musiało pozostać na obczyźnie, bojąc się wrócić do rządzonego przez komunistów kraju. Skutki decyzji jakie zapadły w związku z ugodami Wielkiej Trójki odczuwamy niestety do dziś.

Bez szczęśliwego zakończenia

Choć historia Polski obfituje w wiele tragicznych momentów, trudno jednak nie zgodzić się z tym, że to co spotkało ją po II wojnie światowej jest wyjątkowo smutne. Zwłaszcza jeśli weźmie się pod uwagę losy polskich żołnierzy, walczących niemal na wszystkich frontach. Jakie były dalsze ich losy? Wielu z nich powróciło do kraju. Niestety, szybko spotkali się tam z represjami i więzieniem. Nic więc dziwnego, że spora ich część wybrała życie na obczyźnie, często pracując na chleb w skrajnie trudnych i niebezpiecznych warunkach. Przestali być również uważani za wojennych bohaterów. Wielu z nich, nie mogąc znieść swojego losu i upokorzenia, popełniło samobójstwo.


Pamiętajmy o losach Polaków walczących na frontach II wojny światowej. Łatwiej wtedy pamiętać także o patriotyzmie – postawie szacunku, umiłowania i oddania własnej ojczyźnie. Postawie, która chyba powoli staje się reliktem przeszłości. Pamiętajmy również o polskich lotnikach. Bądźmy z nich dumni, bo na to zasługują. Miejmy też świadomość, że choć zostali bohaterami, często byli bardzo podobni do nas. Mieli swoje plany, pasje i marzenia. I choć przerwała je śmierć w przestworzach, mogą już teraz do woli rozkoszować się lataniem. Bez pocisków, artylerii przeciwlotniczej i wrogów.

Tekst pierwotnie ukazał się na portalu DEON.pl

CategoriesLifestyle
Piotr Kosiarski

Kiedyś pracowałem jako pilot wycieczek, dziś jestem dziennikarzem, a moją największą pasją jest podróżowanie. To ono sprawia mi frajdę i mobilizuje do pisania. Uważam, że rzeczy materialne starzeją się i tracą na wartości, a radość z podróżowania jest ponadczasowa i bezcenna. Moim ulubionym kierunkiem jest północ, a dokładniej wszystko „w górę” od pięćdziesiątego równoleżnika. Od miast wolę naturę, najlepiej oglądaną z okna pociągu.

  1. Kasia Dudziak says:

    Właśnie czytam „Dywizjon 303” Arkadego Fiedlera. Pięknie to opisałeś w tym poście. Szacun. Uwielbiam historię Polski. Szkoda, że tak niewielu Anglików pamięta że Nasi im wtedy pomogli. A potem jak przyszło Powstanie Warszawskie to wszyscy co do joty się od nas odwrócili, zamiast pomóc. Pochowali się jak szczury i nawet słyszeć nie chcieli o Polakach. Okropne to i przykre.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *